niedziela, 5 marca 2017

Świadkowie niedzielnych obiadów

Jak to ze sztućcami było,
nie wiem do kogo należały pierwotnie, ale wiem, ze pamiętają czasy przedwojenne, wojnę, ale nie wiem jak trafiły do mojej rodziny, do mojej babci i jej siostry. Używano ich od święta, czyszczono i przechowywano z pietyzmem. Potem, część z nich odziedziczyła moja mama (reszta trafiła do jej brata, bo podział musiał być sprawiedliwy). W moim rodzinnym domu zajęły należne im  miejsce wśród reprezentacyjnej zastawy. Dla mnie,wówczas małej dziewczynki, były za duże i niewygodne jednak dzielnie się z nimi zmagałam przy niedzielnym obiedzie. Jednak wyglądały pięknie na białym obrusie w towarzystwie porcelanowego serwisu  ze złotym paskiem. Pamiętam też jak pomagałem mamie czyścić te cudeńka i układać w specjalnej  kasecie z przegródkami. Z czasem zastąpiły je nowoczesne zestawy, kompletne, lżejsze i wygodniejsze, ale nie miały uroku tamtych schowanych w kredensie, nie budziły wspomnień.Przeleżały tam wiele lat zapomniane i niepotrzebne. Po śmierci mojej mamy trafiły do mnie i ... znów leżały w kredensie do chwili, gdy zaczęłam sięgać do korzeni,co zaowocowało zamiłowaniem do staroci i przedmiotów z duszą. Dzisiaj już nie leżą w kredensie, lecz pięknie wyczyszczone cieszą oczy jako świadkowie stopchwilek z tamtych lat.
 Trochę nostalgicznie, ale co tam, należy się tym, dzięki którym mogę o tym pisać i upiększać dom, mój dom,w którym jest miejsce dla moich bliskich i w którym pamięta się o tych, którzy odeszli.


W perspektywie


I trochę bliżej

A teraz całkiem wyraźnie


W starej kasecie i w towarzystwie "you must have"

You must have



Po zamknięciu



Trochę "modern"


Błyskotki tu i tam


Drugie wcielenie kaset na sztućce
Pozdrawiam Marysia

7 komentarzy:

  1. Wiesz Małgosiu jakbym widziała siebie z przed lat. U mnie w domu tez mam sztućce, które pamietaja wspaniałe czasy, a których świetność dawno już minęła. jednakże jeszcze dziś sa używana w największe świeta i uroczystości rodzinne razem z biała porcelaną ze złotym prązkiem i krochmalonymi obrusami. Ot tradycyjny dom. Na moim komplecie są też wygrawerowane moje inicjały. Pięknie i nostalgicznie. Och żeby tak w każdym domu było. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nadal krochmalę obrusy, serwety i moje płócienne firanki, bo tak jak piszesz są piękne i tworzą klimat prawdziwego domu, a posiłki przy wspólnym stole są rodzinną tradycją chociaż nieco zweryfikowaną przez współczesny "life style".Dziękuję za odwiedziny.Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie i klimatycznie. Szkoda, że dopiero teraz, "dorosłam" do celebrowania rodzinnych pamiątek, wiele z nich wylądowało na śmietniku, dziś bardzo żałuję, ale takie są chyba prawidła, może dzięki temu nie obrastamy nadmiernie w przedmioty... Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. kto by pomyślał....że ze starych łyżek można uczynic nie tylko nostalgiczna pamiątke, ale także piękną dekorację...
    jestem pod wrażeniem! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. uwielbiam takie pamiątki :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 StopChwilka , Blogger