czwartek, 31 sierpnia 2017

Jeszcze o karteczkowaniu

Jeszcze o karteczkowaniu
Powiedziałam A, teraz kolej na B. Zachęcona Waszymi bardzo sympatycznymi wpisami pod postem Pokarteczkowałam , za które bardzo serdecznie dziękuję, postanowiłam pójść za ciosem i podziałać jeszcze trochę w tej branży. Tym razem wybór padł na monogramy, czyli kartki spersonalizowane.Takie osobiste, dla konkretnej osoby.Praca przyjemna i dająca efekty w dość krótkim czasie.Zrobiłam na razie  dwie,jedna poleciała do Justyny, druga, z literką B, czeka na Basię, Beatę, Bogusię, Benię...Jeśli Wasze imię zaczyna się na tą literę i macie ochotę na taką karteczkę, to piszcie. Z przyjemnością wyślę ją pod wskazany adres, w odpowiednim urodzinowym lub imieninowym terminie. 
A oto monogramowe karteczki, które udało mi się "wysmyczyć".














Pozdrawiam

Marysia

Ps. Pomysł na motylki z rozpostartymi skrzydełkami podpatrzyłam u Olki.

wtorek, 29 sierpnia 2017

Poimieninowo

Poimieninowo
Przed chwilą wróciłam ze spaceru, na którym łapałam ostanie promienie sierpniowego słońca. Lekki wietrzyk poruszał wodą w jeziorze tak, że wyglądała jak tafla mieniącego się iskierkami lustra a wszystko działo się przy akompaniamencie głośno rozprawiających w przybrzeżnych szuwarach ptaków. Na promenadzie działo się wiele.Młode mamy dumnie spacerowały z wózkami, dzieci wykorzystując ostanie chwile wakacyjnego luzu ścigały się z wiatrem na rolkach i rowerach, emeryci toczyli spokojne rozmowy okupując parkowe ławeczki a wędkarze cierpliwie czekali na złote rybki.Piękny dzień, jeszcze letni, ale czuć już pierwsze zwiastuny nadchodzącej jesieni.Chciałoby się zanucić piosenkę Zdzisławy Sośnickiej, "Żegnaj lato na rok.." Szłam spacerowym krokiem rozmyślając o tym, co zadziało się za kamiennym murkiem  w ciągu ostatnich dni.A były to niezwykle "busy days", których głównym wyzwaniem było urodzinowo-imieninowe spotkanie z przyjaciółmi.Pracy i biegania sporo, ale radości jeszcze więcej, bo czas spędzony w świetnym  towarzystwie nie ma sobie równych. Rozmowy toczyły się do późnej nocy, w zaciszu ogrodowej altanki w blasku świec i lampionów, przy smakowicie zastawionym stole.Tym razem wśród nowości znalazły się pieczone ziemniaki w sosie na bazie oleju z dodatkiem czosnku, ziół i przypraw oraz pomidory faszerowane pęczakiem z ziołami i serem lazur zapiekane pod plasterkiem mozzarelli.Pychotka. Przepisy można znaleźć w ostatnim numerze Country.
Ale to nie wszystko, co sprawiło mi tak wiele radości. Nie zapomniały o mnie również blogowe koleżanki. Dotarło do mnie wiele dowodów pamięci i sympatii.Wszystkim bardzo serdecznie za to dziękuję. Niespodzianki są prześliczne i mają dla mnie ogromną sentymentalną wartość. Zresztą zobaczcie same.

Od Beatki przywędrowała ślicznie wyhaftowana karteczka, breloczek z pięknym przesłaniem, wyśmienita kawa, i kojący krem do rąk,  czyli coś dla duszy i dla ciała.





Kilka dni potem nadeszła przesyłka od Ani, której opakowanie zwróciło uwagę Pana listonosza,


a w niej takie cudowności:






W sobotę dotarły upominki od Czesi, mojej blogowej komentatorki, która często wpada z wizytą dorzucając słów kilka.Sama bloga jeszcze nie prowadzi, ale zamiar nieśmiało w niej kiełkuje.
W sporej paczce znalazłam domowe przetwory oraz ceramiczną lawendową misę.



Pamiętała o mnie również, znana Wam doskonale, Olka , która dwukrotnie przemierzyła naszą ulicę, a właściwie wydeptaną ścieżkę, jak nazywa to Szymek, przynosząc pachnące lawendą urodzinowe upominki



oraz imieninową, piękną sznurkową torbę i śliczny czekoladownik w niej ukryty. Dzisiaj rzeczona torba miała swoje wielkie wyjście i towarzyszyła mi na spacerze. Dzięki sprytnie wszytym kieszonkom, po raz pierwszy nie miałam problemu ze znalezieniem telefonu, który zazwyczaj ginie w bezkresnych czeluściach damskiej torebki.







I jak tu się nie cieszyć? Dziękuję.

Pozdrawiam jeszcze wakacyjnie i życzę miłego tygodnia.

Marysia



wtorek, 22 sierpnia 2017

Pokarteczkowałam

Pokarteczkowałam
Robienie kartek okolicznościowych nie jest wprawdzie moją mocną stroną, ale jak mus to mus. Tak się złożyło, że dwie moje uczennice postanowiły za mąż się wydać a ich rodzice należą do grona naszych znajomych, więc trzeba było, zresztą z przyjemnością, za karteczkowanie się wziąć. I tak nastąpił długi ciąg zdarzeń od wertowania dziesiątków wzorów, poprzez rozmyślania, który najbardziej  do danej pary pasuje, po długie godziny gniazdowania na kanapie i liczenia krzyżyków aż w końcu projektowanie rzeczonych karteczek, klejenie, wycinanie i są. Tak właściwie to jednej już nie ma, bo powędrowała do nowożeńców, druga czeka na swoje przysłowiowe "5 minut".Pozostały zdjęcia i smak weselnego tortu i nalewki.Podczas tego twórczego działania różne myśli na temat instytucji małżeństwem zwanej po głowie mi chodziły. Nie będę ujawniać szczegółów tego chaosu, bo przecież każda z Was ma swoje przemyślenia poparte doświadczeniami, ale z jedną moją prywatną maksymą z Wami się podzielę, otóż, oprócz kochania, trzeba jeszcze męża zwyczajnie polubić, inaczej się nie da.I tego właśnie życzę wszystkim nowożeńcom i tym, których staż wspólnego bytowania jest nieco dłuższy.
A oto, to co udało mi się zdziałać.






















Obecnie pracuję nad kartkami dla tych, którzy się pokochali i zwyczajnie polubili i wytrwali ze sobą szczęśliwie 40 i 50 lat.

Pozdrawiam serdecznie

Marysia

wtorek, 15 sierpnia 2017

"Już od rana..."

"Już od rana..."
"Już od rana, rozśpiewana,
Chwal, o duszo, Maryję,
Cześć Jej świątkom, cześć pamiątkom,
Co dzień w niebo niech bije"

Pod wpływem impulsu, mały okruszek wspomnień, który chcę ocalić od zapomnienia.





W dniu, kiedy historia, religia i tradycja splatają się w jeden warkocz, polskością zwany, kiedy wokół słychać dźwięki Mazurka Dąbrowskiego,  a w kościołach wybrzmiewają Maryjne pieśni i hymn błagalny "Boże coś Polskę", składam Wam wszystkim serdeczne życzenia pięknego dnia.

Marysia

niedziela, 13 sierpnia 2017

Cztery pasemka muliny

Cztery pasemka muliny
Jakiś czas temu wybrałam się do pasmanterii w poszukiwaniu jasnoróżowej muliny i jak to zwykle bywa, kupiłam więcej niż zamierzałam.A wszystko za przyczyną ogromnego wyboru i... przemiłego Pana, który doskonale zorientowany w rękodzielniczym temacie potrafił wskazać, to co może się przydać, a czemu ja nie mogłam się oprzeć. I w taki oto prosty sposób wyszłam ze sklepu z kilkunastoma pasemkami nici, tym razem DMC, świetnym malutkim tamborkiem z plastycznego tworzywa oraz prezentem w postaci czterech pasemek kolorowej, cieniowanej mulinki DMC, którą na prośbę właściciela sklepu, miałam przetestować. Kilka dni chodziłam poszukując pomysłu, który jak zwykle zrodził się pod wpływem impulsu. Tym razem zadziałała sterta książek, które przeczytane zalegały na moim nocnym stoliku.Pobieżnie przejrzałam je raz jeszcze w poszukiwaniu zakładek, którymi zaznaczam miejsca szczególnie dla mnie ważne. Takie wymierne stopchwilki na zastanowienie i refleksję lub chwilową przerwę.I to właśnie było TO. Tak powstały nowe zakładki z tytułowych czterech pasemek muliny darowanych przez przemiłego Pana z pasmanterii. Cztery pasemka, cztery zakładki i piąta  jak kolażowe zdjęcie zbiorowe.











A oto owa sterta książek w towarzystwie nowych zmaterializowanych stopchwilek.












 Jeszcze słów kilka o miejscach szczególnych, w których zrobiłam refleksyjną przerwę w czytaniu.

Dwie, z trzech połączonych wspólnym wątkiem książek Joanny Miszczuk, o kobietach niezwykłych, których inteligencja, ambicje i głód wiedzy miały zapewnić im sukces, ale nie zawsze tak było. Wszystko dzieje się na przestrzeni stuleci, od 1430 roku do czasów współczesnych. Mimo, że to tylko fikcja literacka, to przeplatają się w niej prawdziwe, znane historyczne postaci i obrazy życia, niekiedy z bardzo odległych czasów.
Mowa o książkach Zalotnice i wiedźmy oraz Córki swoich matek. Trzecia z nich to Matki, żony, czarownice, do której jeszcze nie dotarłam, ale dotrę.
Serdecznie polecam. Czyta się z przyjemnością i z zainteresowaniem.

Kolejne dwie pozycje, to książki autorstwa Guillaume Musso, Potem i Ta chwila.
Pierwsza, to poruszająca historia miłosna i refleksyjna opowieść o śmierci, z retorycznym pytaniem "Czy jesteś gotów na ostatni dzień Twojego życia?". Czytając, wiele razy robiłam sobie małe stopchwilki a moje zakładki znalazłam w takich miejscach:

"Nie oczekuj, że wydarzenia potoczą się tak, jak tego chcesz, ale staraj si, aby tak było."

                                                                                                        Epiktet
oraz
"Idioci mają na tej planecie liczną reprezentację"

                                                                                                       Pat Conroy

Druga, to rzecz o tajemnicy kryjącej się za surowym zakazem, o przeznaczeniu, które w magiczny sposób  kieruje losami bohaterów. Mówiąc krótko, to 24 lata przeżyte w ciągu 24 dni.Fascynująca i bardzo intrygująca jak samo zdanie wprowadzające:

" Nie zapomnij, że mamy dwa życia. Drugie zaczyna się, gdy uświadomisz sobie, że żyje się tylko raz."
To książka pełna życiowych mądrości, w której każdy może odkryć cząstkę samego siebie.

Jeśli szukacie lektury na wakacyjne dni, to serdecznie polecam powieść o niespełnionych marzeniach, o codziennych troskach i radościach, o ciągłym poszukiwaniu szczęścia. To wszystko znajdziecie w książce Iwony.J.Walczak Dom złudzeń Zosia.
Polskie, kapryśne lato umilić może powieść Anny J.Szepielak Francuskie zlecenie, która przenosi czytelnika w prowansalskie klimaty, pełne słońca, lawendy, wina na tle których toczą się losy kobiet ze starego francuskiego rodu, w którym poczesne miejsce zajmuje wielowiekowa tradycja.

Na zakończenie dzisiejszego posta zostawiłam sobie prawdziwą perełkę, tom poezji Barbary Wójcik, z bloga Pięć pór roku, który przywędrował do mnie kilka dni temu. Jest cudną odpowiedzią Basi na mojego posta Żyć każdym dniem. To zbiór codziennych spraw zapisanych sercem, gdzie każde starannie dobrane słowo niesie ze sobą przesłanie jak rozumieć otaczający nas świat, jak żyć w prawdzie i w miłości do drugiego człowieka, jak odnaleźć siebie w gąszczu codzienności i potrzebie spoglądania w niebo.Dziękuję Basiu.





I to by było na tyle w sprawie czterech pasemek muliny i łańcuszka zdarzeń mającego swój początek u przemiłego Pana z pasmanterii.

Pozdrawiam zza kamiennego murka życząc miłej niedzieli.


Marysia
Copyright © 2016 StopChwilka , Blogger