Wczesny ranek. Tkwię w ciszy. Staram się zatrzymać wrażenia, które kołaczą mi w głowie po skończonej właśnie lekturze, książce Valentina Musso Zimne popioły. Intrygujący tytuł, za którym kryje się historia rodziny, osnuta mroczną i przerażającą tajemnicą związaną z nazistowskimi fabrykami nadludzi, Lebensborn .Bohater podążając za maksymą "Kiedy zaczynamy kopać w przeszłości, musimy w tym wytrwać do samego końca..." odkrywa zaskakującą prawdę i stara się zrozumieć przeszłość.
Ja zatrzymałam się na chwilę nad słowami Marguerite Yourcenar wyrytych na nagrobku jednej z bohaterek "Cisza stworzona jest ze słów, których nie wypowiedziano."
Ile jest takiej ciszy wokół nas? To przerwane nagle rozmowy, słowa, które nie wybrzmiały do końca. To słowa modlitwy w ciszy kościoła, swoiste sam na sam z Bogiem, kiedy myśli kłębią się w głowie szukając ukojenia.To splątanie wątki, które staramy się rozsupłać podczas bezsennych nocy, intymne tajemnice otulone ciszą. To kojąca cisza poranka, kiedy wstaje nowy dzień przynosząc nadzieję na nowe, piękne przeżycia. Z upływem lat, coraz częściej zanurzam się w ciszy. Szukam w niej samej siebie. Uciekam od zgiełku, który plącze i zagłusza moje myśli. Już nie muszę robić tego, co kłóci się z moim postrzeganiem świata. Znów zaczynam lubić i akceptować siebie taką jaką jestem.Cisza mnie wyzwala i na tym polega jej fenomen. A może to tylko oznaka przemijania i słabnących możliwości percepcyjnych? Zwykłe ludzkie zmęczenie? Nieważne. Lubię ciszę, lubię mój mały kawałek podłogi nią otulony. Lubię te moje stopchwilki, czas na pozbieranie ulotnych wrażeń i codziennych radostek. Ale lubię też ludzi i otaczający mnie świat, niewyczerpane źródło doznań i inspiracji. Zanurzenie w ciszy pozwala przeżyć wszystko jeszcze raz, nabrać dystansu, zachować, co dobre, naprawić to, co nie wyszło.Cisza leczy i inspiruje. Cisza jest nam potrzebna jak woda i tlen.Niewypowiedziane słowa muszą wybrzmieć, a tylko w ciszy słychać je dobrze.
Pozdrawiam cichutko
Marysia
Ps. Motylki i zakładka, to wynik gniazdowania w kąciku kanapy.
Śliczne motylki :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję.One też są ulotne jak cisza.
UsuńNocna domowa cisza jest dla mnie najlepszą muzyką:)
OdpowiedzUsuńŚwietne porównanie. Lubisz jak gra?
Usuńwczesny ranek to mój ulubiony czas, gdy mogę na chwile i na spokojnie siąść i poczytać co tam słychać;)
OdpowiedzUsuńpiękne motylki a zakładka jest wyjątkowa
miłej niedzieli
Ranek przynosi ze sobą świeżość myśli, które motywują nas do działania.
UsuńBy zrozumieć istotę ciszy, trzeba do niej dorosnąć. :) Pięknie o niej napisałaś.
OdpowiedzUsuńDorastanie często długo trwa, ale warto czekać, chociażby po to, aby pozbyć się ciężaru niewypowiedzianych słów.Pozdrawiam .
UsuńMarysiu, zgadzam się z Twoją definicją ciszy;
OdpowiedzUsuńja dopiero od niedawna doświadczam tego ulotnego uczucia i co najważniejsze - jest mi z nim bardzo dobrze...
Łączę się w ciszy z Tobą!
Myślę, że w chwili wolnej zajrzę do polecanej książki...
:) :) :)
Polecam i dziękuję za odwiedziny. Będę z rewizytą w sobotę.
UsuńMarysiu, doskonale rozumiem Twoją miłość do ciszy.
OdpowiedzUsuńI ja z przyjemnością się w niej zatapiam, gdy czwórka dzieci wychodzi z domu. Jednak po kilku godzinach znów z niecierpliwością na nie czekam...
Śliczne tworki richelieu! Przypomniałaś mi o pewnej serwetce... muszę ją pokazać ;-)
Chwile ciszy są nieocenione, to fakt, ale życie toczy się dalej i nie może przechodzić obok nas. Cisza nie jest naszą jedyną radością, jest tylko odskocznią od codzienności.
UsuńPoranna cisza to nie jest moja domena, wolę ciszę nocną, chociaż zdarza mi się z premedytacja uciekać od ciszy, czasem lepiej siebie nie słuchać:-) Przepięknie napisane, a haftowane motylki bardzo pasują w końcu trudno dosłyszeć nadlatującego motyla... Pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńPS. Musisz mi kiedyś pokazać jak to się dzieje, że ten haft po tych wycinankach się nie rozlatuje, bo mój umysł analityczny zawsze lekko nie dowierza, kiedy ogląda haft richelieu:-)
Dzięki za odwiedziny a o hafcie richelieu porozmawiamy przy kawie.
UsuńInteresująca refleksja na temat ciszy i ciekawie napisana:) Motylki śliczne. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrzepięknie to ujęłaś. Dla mnie noc jest najlepsza porą, ponieważ jeszcze do niedawna pracowałam nocami. Było mi wtedy tak dobrze, błogo, spokojnie. Mogłam wsłuchać się w siebie i w to co mi w duszy gra. Do dziś uwielbiam nocne, ciche godzinki. Buziaczki.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci, aby grało Ci w duszy jak najpiękniej
OdpowiedzUsuńpiekna zakładka , tak w ciszy jest moc
OdpowiedzUsuńTak, bo można dotrzeć do dna sumienia.
OdpowiedzUsuńpięknie napisane....boimy się ciszy bo do tego potrzebna jest samotność.... samotność to rodzona siostra ciszy... a przecież nie oznacza to permanentnego osamotnienia tylko czasu dla siebie i czasu na refleksję
OdpowiedzUsuńA tego czasu tez nam brakuje....
Znalezienie czasu na chwilę samotności powinno być priorytetem w naszej codzienności, to gwarantuje komfort psychiczny.
OdpowiedzUsuńPiękna zakładka, cudne motylki! a cisza czasem jest lepsza niż milion słów! pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuń