Oj, plątały się niteczki przy Justynki ogromniastym stole w jadalce, klunkrami, po brzegi wypełnionym. Z rąk do rąk się przemieszczały, wokół czółenek się motały, przez igielne ucho przejść próbowały, aby potem, w dziurki kanwy trafiać.Między nimi, papierowe paseczki, wokół zmyślnej igiełki tańcząc, cudne kształty tworzyły.
I tak sobie tańczyły, przez dwa wieczory i ranek, rozmowom i śmiechom się przysłuchując.
Głośno wypowiadane myśli, wspomnienia i fachowe porady, wokół okazałego żyrandola krążyły, cudną atmosferę tworząc.
A wszystkiemu towarzyszyły,cudny i pełen dobroci uśmiech Justynki, lekkość, swoboda i naturalność Dorotki, quillingowa pasja i zdolności pedagogiczne Elżbietki, determinacja i szczerość Ani, oraz profesjonalizm i cierpliwość Olki.
Czyż można wyobrazić sobie lepszy team?
A wszystkiemu towarzyszyły,cudny i pełen dobroci uśmiech Justynki, lekkość, swoboda i naturalność Dorotki, quillingowa pasja i zdolności pedagogiczne Elżbietki, determinacja i szczerość Ani, oraz profesjonalizm i cierpliwość Olki.
Czyż można wyobrazić sobie lepszy team?
Od czasu do czasu, zwykła codzienność przy stole siadała, klapsznity lub klapsztule serwując, a we antreju na byfyju stoła szolka tyju, aby prozaiczny głód i pragnienie, zgromadzonych niewiast zaspokoić.
Jako, że w antrejce na ryczce stały pyry w tytce, więc Justynka z Dorotką, kulinarny użytek z nich zrobiły i do pysznych gołąbków podały.
Jednak, to nie koniec podniebiennych doznań, bo polędwiczki w śmietanowo-bedkowym sosie, przepyszne zupy kremy oraz jarmużowe chipsy na zaproszenie do stołu cierpliwie czekały, smakowitymi zapachami kusząc.
Na osłodę serniczek w czekoladowej polewie, suto rodzynkami okraszony oraz szarlotkę z aromatycznymi jabzami pod bezą ukrytymi podano, na pokuszenie nas wodząc.
I jak tu szlankownym czy gryfnym być, kiedy jedza taka smakowita była?
I w taki oto sposób czas, Justynkowymi zegarami dźwięcznie odmierzany, upływał i o nieuchronnym końcu spotkania przypominał.
Aż w końcu nastała ta chwila, gdy łezka w oku się zakręciła, cóż, wszystko,co dobre szybko się kończy , do bany więc wsiąść trzeba było i do naszej zwyczajnej zwyczajności wrócić.
I mimo wielu bardzo pozytywnych emocji i niezapomnianych wrażeń,
miło było na powitanie słodki kwiatek dostać i do kochanych osób się przytulić.
Szczypta egoizmu ożywczo podziałała i inaczej na zwyczajną zwyczajność pozwoliła spojrzeć.
Dziękuję Wam dziewczyny za zaproszenie do Waszego grona, za przemiłe spotkanie, pełne humoru, życzliwości i cennych wskazówek, za upominki, którym dopiero w domu z uwagą się przyjrzałam i ich pięknem, w spokoju, zachwycić się mogłam.
Dziękuję za cenne nauki, które od mistrzyń pobierać mogłam, jednak jak widać,dość oporna na nowe jestem, i frywolitkowe czółenko, w moich rękach zgrabnie smykać się nie chce.
Pierwsze koty za płoty, więc tymczasem prace zdolniejszych pochwalę, a moje umiejętności doskonalić obiecuję.
Takie są moje wspomnienia, a głowa rozmyślań pełna.
Pierwszy odcinek serialu mamy już za sobą, teraz do kolejnego nowy scenariusz napisać trzeba, aby swoje pasje dalej cudnie plątać.
Zajrzyjcie jeszcze do Justynki, Dorotki, Olki, Elżbietki i Ani, bo nasze relacje, jak puzzle , w jedną całość się składają, pełniejszy obraz tworząc.
Pierwszy odcinek serialu mamy już za sobą, teraz do kolejnego nowy scenariusz napisać trzeba, aby swoje pasje dalej cudnie plątać.
Zajrzyjcie jeszcze do Justynki, Dorotki, Olki, Elżbietki i Ani, bo nasze relacje, jak puzzle , w jedną całość się składają, pełniejszy obraz tworząc.
Pozdrawiam
Marysia