czwartek, 30 marca 2017

Spacerowym krokiem

Spacerowym krokiem
Witam ponownie, tym razem prawdziwie wiosennie. Co mnie tak optymistycznie nastraja? Spacer promenadą, tym razem skąpaną w słońcu i owianą ciepłym wiosennym wiatrem. Po lewej stronie jezioro, po prawej ogrody, w górze głośny śpiew ptaków. Czy można chcieć więcej? Wspaniała okazja, aby przysiąść na parkowej ławeczce i ... pomarzyć. Zostawić za sobą miejski zgiełk, wsłuchać się w kościelne dzwony, które punktualnie o dwunastej  wzywają na Anioł Pański i miejskie kuranty wygrywające hejnał miasta, w którym mieszkam. Bardzo przyjemna stopchwilka a i ulotnych wrażeń troszeczkę.
Na początku przywitała mnie para kaczek, która romansowała przy brzegu. Pan kaczor barwnie przystrojony, pani kaczka nieco bardziej stonowana. I kto tu mówi, że to kobiety się stroją?! Widać w kaczym rodzie jest odwrotnie.


Zaniepokojone obecnością intruza, czyli mnie ... odpłynęły w poszukiwaniu bardziej ustronnego miejsca.



 
Kaczuszki  odpłynęły, ale nieco dalej, w przybrzeżnych szuwarach, spotkałam innych przedstawicieli kaczej społeczności. "Rozprawiały" głośno nawołując się na wzajem.



 
Po drugiej stronie promenady, gdzie rozgościły się przydomowe ogródki mieszkańców głównej ulicy miasta, mogłam podziwiać budzącą się do życia przyrodę. Przykościelny park jeszcze bardziej się "zaniebieścił"

 
a w jednym z ogrodów "zaszalały" krokusy. Trudno było wykonać zdjęcie przez płot, ale spróbowałam.


Moją uwagę od pięknych wiosennych roślinek odwrócił osobnik niebywałej urody, który pozował do fotek jak profesjonalny model (a może modelka). Jego uroda, gracja i nieskazitelna biel w połączeniu z połyskującą  w słońcu taflą jeziora, to widok, który oczarował mnie totalnie. Cudowne ulotne wrażenie aż chciało się powiedzieć "Chwilo trwaj".





Ale to nie koniec wrażeń zapamiętanych z tego spaceru. Ogromne było moje zdziwienie, gdy z zadumy wyrwał mnie radosny okrzyk "Pani Marysia!" To były moje wychowanki z ubiegłorocznej klasy szóstej, które zwiedzione piękną pogodą wyszły wystawić buziaczki na działanie słonecznych promieni.( z przyczyn oczywistych nie mogę opublikować fotki). Pospacerowałyśmy razem, poplotkowałyśmy, jak to kobiety i tym miły akcentem zakończyłam mój spacer z żalem wracając do codzienności i związanych z nią obowiązków.
Życzę Wam podobnych wrażeń i pozdrawiam wiosennie chociaż dzisiaj za oknem szare chmury a ja mam katar.

Marysia

niedziela, 26 marca 2017

2 godziny 9 minut 44 sekundy

2 godziny 9 minut 44 sekundy
Witam serdecznie w niedzielne popołudnie. Wpadam tylko na chwilkę, aby napisać Wam o sukcesie naszego syna, Szymona. Już od wczesnego rana (6.00) panowała w naszym domu nieco nerwowa atmosfera. Przyczyna? 10 Poznański Półmaraton i Szymon jako jeden z ponad 12 tysięcy uczestników. Przygotowywał się do tego wydarzenia przez wiele tygodni biegając, spijając różne mikstury (białko, bcaa i inne witaminki) i katując domowników dietą wysokobiałkową. We wczorajszym menu królował makaron, podobno tak trzeba, a dzisiaj od rana płatki owsiane. I w końcu pojechał a ja przez cały czas wspierałam go myślami bojąc się ot, czy wytrwa i szczęśliwie dobiegnie do mety. Dobiegł (czas w tytule) "pozostawiając swój ślad w Poznaniu". Jestem dumna, że dzięki ciężkiej i wytrwałej pracy, mimo kontuzji kolana, osiągnął zamierzony cel. Taka miła niedzielna radostka wcale niecodzienna.





Pozdrawiam

Marysia (dumna mamuśka)

sobota, 25 marca 2017

Wiosna w kolorze blue

Wiosna w kolorze blue
Moje codzienne spacery utartym szlakiem przyniosły w końcu wymierny skutek ( 4 kg mniej) oraz to, co ważniejsze, choć ulotne i niemierzalne, piękno budzącej się do życia  natury. W ubiegłym tygodniu podziwiałam śnieżyce, dzisiaj -cebulice. Przecudne kwiatki, które co roku wczesna wiosną zakwitają pięknym niebieskim kobiercem w przykościelnym parku. Cieszą oczy przechodniów i budzą zazdrość wśród posiadaczy przydomowych ogródków. Kilka lat temu zasadziłam kilka u siebie, ale skutek raczej mierny ( ziemia poza klasowa), rośnie tylko to, co w donicach lub to, co zapuszcza głęboko korzenie. Te "proboszczowskie" wyglądają cudnie. Zresztą zobaczcie same.





























Jeszcze kilka fotek z mojego ogródka, tego z glebą poza klasową, ale i tutaj, mimo wszystko najdzielniejsze okazy postanowiły powitać wiosnę.























Pozdrawiam wiosennie

Marysia

piątek, 24 marca 2017

Wspólny mianownik pisanek-wyklejanek

Wspólny mianownik pisanek-wyklejanek
To już ostatnie pisanki - wyklejanki na tegoroczną Wielkanoc. Skończyła mi się wena i tak naprawdę nie mam potrzeby tworzenia "do szuflady". Część z nich ozdobi mój dom, część powędruje do przyjaciół. Zwykle swoje prace dostosowuję do  wnętrza, stąd spora różnorodność i pomieszanie stylów. Który jest mi najbliższy? - nie wiem. Lubię różnorodność, chociaż staram się, aby wszystko, co robię miało wspólny mianownik i było zgodne z tym, co lubię. Czasem moje wybory zależą od nastroju, kiedy indziej od potrzeby chwili, a bywa i tak, że pomysły rodzą się pod wpływem impulsu. Jak to zadziałało w przypadku moich pisanek - wyklejanek? Zobaczcie i oceńcie same.


























 Pozdrawiam

Marysia




środa, 22 marca 2017

Motyli czar

Motyli czar
Decu, jak zwykle, robiłam hurtowo, bo tak łatwiej. Same wiecie, różne farby, pędzle, kleje, bałagan w pakamerce i inne niedogodności. Zwykle zabieram się za to, gdy mam gotowe pomysły, dobrane serwetki i wenę twórczą. Tak było i tym razem. Dzisiaj kolejna porcja wielkanocnych pisanek, a tak naprawdę wyklejanek. Motywem przewodnim są motyle, zwiastuny wiosny i lata. Ich piękno jest ulotne i dlatego często umieszczam je w moich pracach, aby ten motyli czar zatrzymać na dłużej. Na ile mi się to udało oceńcie same.















Pozdrawiam serdecznie

Marysia

Ps. Na stole motyw wykonany szablonem malarskim.




Copyright © 2016 StopChwilka , Blogger