Tak mawiała moja Mama, a ja dopiero dzisiaj w pełni jej słów znaczenie rozumiem,
kiedy mój syn, swoje dorosłe życie wieść próbuje.
Przyglądam się, nie oceniam, ale czasem się dziwię i wtedy rozmyślaniom się poddaję.
Nie, żebym jakieś większe zastrzeżenia miała, oj nie,
ale ten współczesny model życia jakoś do mnie przemówić nie chce i sporo kontrowersji budzi.
Nie poddaję negacji otwartości, swobody bycia i bezpośredniości młodych ludzi
oraz ich parcia do zdobywania i doświadczania,
ale czasem ich postawy przerażają mnie trochę,
gdy w pogoni za nowym,
utarte i ponadczasowe zasady gubią lub modyfikować do swoich potrzeb próbują.
I dlatego w przededniu Dnia Dziecka,
mojemu synowi,
przypomnieć je postanowiłam,
aby o nich pamiętał i ich prawdziwość w realu testował.
Takie to moje matczyne na ludzi wyprowadzanie,
które dla niektórych może myszką trąci,
ale ze mnie dinozaur od czasu do czasu wychodzi,
i wtedy posmęcić sobie lubię.
A oto wynik mojego smęcenia,
choć w obcym języku, bo w ojczystym znaleźć nie mogłam,
rad kilka,
jak człowiekiem, prze duże "C" pozostać.
Jako, że koniec maja tuż, tuż, to z ostatniego, na ten miesiąc zobowiązania wywiązać się muszę
i do Xgalaktyki, posłańców wysłać.
i do Xgalaktyki, posłańców wysłać.
Dwie małe gwiazdeczki, igielniki w bicornu postaci,
które w czasie świąt, haftowanie umilać będą.
Miała być jeszcze trzecia, trochę większa, ale czasu zabrakło.
Mam nadzieję, że Kasi żabka ten duecik przyjmie.
Zwykle małym pracom namiętnie się oddaję, bo czasu mniej zajmują i efekty szybciej widać, a ja do tych niecierpliwych należę,
ale od czasu do czasu za coś większego zabrać się lubię i bardziej profesjonalnie do XXX podejść.
I właśnie teraz, okazja się nadarzyła, gdy na Pintereście pewną damę spotkałam,
i od razu wiedziałam, że na kanwę przenieść ją muszę.
Grzecznie więc wzór i stosowne materiały zakupiłam
i... krzyżykuję, z dwudziestoma odcieniami niebieskości się boksując.
Efektu końcowego niecierpliwie wyglądam, ale do finiszu, jak widać, jeszcze daleko.
Niby wzór nie tak duży, ale liczne kolory po nim rozrzucone, nieźle oczom do wiwatu dają.
Dobrze, że kanwy kratkowanej użyłam, co pracę znacznie łatwiejszą czyni i ewentualnym błędom w liczeniu dostęp do "dzieła" ogranicza..
Niby wzór nie tak duży, ale liczne kolory po nim rozrzucone, nieźle oczom do wiwatu dają.
Dobrze, że kanwy kratkowanej użyłam, co pracę znacznie łatwiejszą czyni i ewentualnym błędom w liczeniu dostęp do "dzieła" ogranicza..
Na zakończenie mojego z Wami spotkania, jeszcze kilka dowodów na to, że wiosna w pełni za kamiennym murkiem się rozgościła i miło czas w ogrodzie spędzać pozwala.
A teraz do prac remontowych zmykam, bo czas nagli i pomysły aranżacyjne na realizację czekają.
Pozdrawiam
Marysia