Życie swoje scenariusze pisze,
często rożne od naszych oczekiwań i marzeń.
Wtedy świat zdaje się walić,
niemoc, bezradność i obawa o jutro,
wypełniają nasze myśli
i paraliżują działanie.
I właśnie wtedy, kiedy nadziei już brak,
dzieją się
małe ciche cuda.
Przychodzą
w codziennej trosce najbliższych,
w kawałku świeżo upieczonego przez sąsiadkę ciasta,
w lekarstwie podanym życzliwą ręką przez sąsiada,
w rozmowie niosącej otuchę,
i w cicho szeptanej modlitwie.
Za to całe dobro dziękować trzeba
Bogu,
bo to On te ciche cuda czyni,
abyśmy nie tracili nadziei,
to On,
stawia na naszej drodze ludzi o wielkich i dobrych sercach,
to On
rządzi "przypadkiem"
to On
wyznacza nam cele,
to On
bezpiecznie prowadzi nas po krętych ścieżkach życia.
Taka jest moja wiara,
Twoja może być inna, masz do tego prawo i wcale się ze mną zgadzać nie musisz,
ale jedno jest pewne,
za dobro podziękować należy.
Można
świeżym domowym chlebem się podzielić
o Imieninach pamiętać,
skromnym rękodzielniczym upominkiem obdarować
lub
po prostu, zwyczajnie, drobnym gestem lub dobrym słowem
radość sprawić.
I w tym celu właśnie takie "drobiazgi" powstały.
Makowa kartka w zabawie u
Ani udział weźmie, gdy tylko czerwcowa żabka się pojawi,
bo zgodnie z wytycznymi
w mak, czerwień i nożyczkami wyciętą koronkę się przybrała.
Jednak jej główne zadanie , to podziękowanie mojej siostrze zanieść,
która codziennie, długie telefoniczne dysputy ze mną toczy,
otuchy dodaje i nadziei umrzeć nie pozwala.
Dziękuję Małgosiu.
Jak dobrze, że jesteś.
Zawieszka ze storczykiem
pewnej młodej dziewczynie cicho szepcze "dziękuję"
i życzenia imieninowe składa.
To nie koniec podziękowań,
lista cichych cudotwórców jest znacznie dłuższa,
ale o tym w kolejnych postach napiszę
i zmaterializowane podziękowania pokażę.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie
Marysia
,