niedziela, 16 września 2018

Za moich czasów ....

Czasem, gdy proza dnia w sposób szczególny się uwydatnia i wieloma "gospodarczymi" działaniami znać o sobie daje, a niedoczas wszechobecny się staje, pytam sama siebie, jak kiedyś, nasze antenatki, z codziennymi obowiązkami sobie radziły i czy też na brak czasu narzekały.
Wiem, to były inne czasy, gdy kobieta westalką była i to jej właśnie prowadzenie domu i wychowywanie dzieci w udziale przypadało, i tylko nieliczne białogłowy emancypacji się poddały, ale mimo wszystko, łatwo nie było. Świeżo po lekturze Dziedzictwa i Kołysanki jestem, gdzie codzienne życie sprzed dziesięcioleci, skrzętnie opisane zostało, więc rozmiar kobiecego trudu, wyrzeczeń i codziennych trosk jest mi trochę znany. Dodatkowo, wypad do skansenu wsi polskiej w Dziekanowicach, moje wyobrażenia o tamtym życiu jeszcze ubarwił i szczegółów dodał.
Na poparcie mojej tezy, kilka fotek zrobiłam, na których próżno szukać pralki, zmywarki, lodówki czy "wypasionej" kuchenki, panelu prysznicowego, czy wanny z jacuzzi.
W zamian mamy tarę, balię i kijanki, miednicę i nosidła do wiader z wodą, nocniki, piec z gliny ulepiony, i zamiast paneli, glinianą polepę.
O innych "wygodach", czyli jednoizbowych mieszkaniach nie wspomnę, bo przecież dzisiaj, każdy swojego azylu szuka i własny kąt stara się posiadać.
Do przeszłości odchodzą wielopokoleniowe rodziny, gdzie każdy dla każdego wsparciem był na co dzień. Młodzi własne gniazda wiją i swoje, niezależne życia prowadzą.Mniej lub bardziej komfortowe domy dla seniorów, dawne wycugi wyparły, a wychowanie dzieci, często płatnym opiekunkom, przedszkolom i szkołom się pozostawia.
Taki nastał czas, zapewne wygodniejszy i manualnie łatwiejszy, ale czy mentalnie lepszy?  
Trudno orzekać, dawne radości i smutki  inne barwy miały, bo i realia tak różne od obecnych były, ale jak wytłumaczyć nasze sentymentalne powroty do domów dziadków, gdzie pachniało świeżym chlebem, a w oknach powiewały haftowane i wykrochmalone firanki?  Dlaczego do  dzisiaj sięgamy po tamborki, szydełka, i przy maszynach zasiadamy, aby rękodzielnicze cuda tworzyć?
Dlaczego nad przetworami pół lata tkwimy i własne warzywka w ogródkach hodujemy?
Dlaczego do naszych domów elementy wystroju z tamtych czasów wprowadzamy, belki na sufitach montując, niciane serwetki rozkładając i stara porcelanę w kredensach eksponując?
Takie sentymentalne powroty, o ciągłości przekazu świadczące i chyba o tęsknocie, za dzieciństwem, poczuciem bezpieczeństwa i tożsamości.
I tu pytanie się rodzi,  gdy z podróży do przeszłości wracam, czy nasz syn, z sentymentem swoje dzieciństwo wspominać będzie i o czym swoim dzieciom opowiadać będzie zdanie od słów "Za moich czasów..." zaczynając?
 Zajrzyjmy więc do ówczesnych "apartamentów", wielkością i wyposażeniem od pozycji na drabinie społecznej zależnym.

















Izba szkolna, gdzie nauki pobierano a nauczyciel za niesubordynację odsiadkę w kozie orzekał lub drewnianym liniałem karę wymierzał.


Prace codzienne na kobiece i męskie dzielono








a gdy sił zabrakło lub choroba zmogła, w komórce, wycugiem zwanym, "starych" lokowano.



 Jako, że człowiek nie tylko samą pracą żyje, więc i karczma we wsi być musiała, rolę dzisiejszych pubów pełniąc.



A w  niedzielę ludziska w paradne stroje odziani, do kościoła gromadnie na sumę zmierzali, aby Pana  Boga wielbić, za opiekę dziękować i modły wszelakie do Niego zanosić.



Jak widać, nasza codzienność znacznie od tamtej odbiega, ale pewne tradycje upływowi czasu się nie poddały i chociaż w nieco zmienionej formie ciągle nam towarzyszą.
Ja nadal krochmalone firanki w oknach wieszam i niciane serwetki tu i ówdzie rozkładam oraz chętnie za tamborek chwytam, i wprawdzie nie przy świecy, czy naftowej lampie, krzyżykowaniu z upodobaniem się poddaję.
W takich właśnie okolicznościach, kolejna zakładka, jako imieninowy upominek dla kolegi powstała,





oraz kolejna anieliczka na świątecznej zawieszce przysiadła, aby głód żabki u Xgalaktyki zaspokoić.







I to już koniec mojej podróży do przeszłości.
Może  obudziłam w Was wspomnienia i ochotę na podobne sentymentalne podróże?

Miłej niedzieli i twórczego tygodnia życzę

Marysia

19 komentarzy:

  1. Oczywiście obudziłaś:)))
    Cudne zdjęcia Marysiu. Takie wiejskie chaty w zasadzie pamiętam z dzieciństwa. Chociaż moi dziadkowie mieli już "nowoczesną" chałupkę to u przyjaciółek Babci było właśnie tak :)
    Zachwyciłam się kącikiem kąpielowym ze zdjęcia:)
    Piękne krzyżykowe hafciki na zawieszkach i zakładce. Podoba mi się też zastosowanie sutaszowego sznureczka.
    Tobie również życzę Marysiu cudownej niedzieli:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Marysiu bardzo Ci dziękuję za wspaniałą wycieczkę, uwielbiam takie klimaty.
    Mogłabym mieszkać w takim sielskim miejscu. Troszeczkę mam tam za daleko, ty bardziej dziękuję za możliwość obejrzenia szczegółowych fotek, a do tego świetnie sprawdziłaś się w roli przewodnika. Twoje prace też bardzo ładne, ciężko się dziś oderwać od zdjęć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, kiedyś było inaczej, czy lepiej, czy gorzej trudno ocenić, po prostu inaczej. Wspomnianą "Kołysankę" i "Dziedzictwo" przeczytałam i zgadza, się z Tobą, że jest to lektura która skłania do refleksji. Wycieczka bardzo udana i poglądowa, a hafty i ich zastosowanie piękne, po prostu urzekająco piękne. Podziwiam zawsze :-) Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Marysiu piękne zdjęcia! Dla mnie sentymentalne w szczególności, bo na studiach miałam praktyki w skansenie w Dziekanowicach :)). To właśnie etnografowie dbają by uchronić nasze dziedzictwo od zapomnienia. Pamiętam dom mojej prababci, podobny wystrój jak w skansenie, ale był to dom pełen ciepła i miłości, do do którego chętnie się jeździło. Dziękuję Tobie za ten wspaniały post, wiele wspaniałych rzeczy przypomniałam sobie :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam wizyty w skansenie .Mieszkam niedaleko Olsztynka gdzie też można podziwiać budownictwo dawne i zobaczyć jak dawniej żyli ludzie. Pozdrawiam i zapraszam do mnie :-).

    OdpowiedzUsuń
  6. wspaniałe czasy chyba spokojniejsze mimo wszystko od terażniejszości:)
    podziwiam anielinki sa słodkie:0)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nie muszę Ci pisać ,że taki dom z belkami i piecem z zapieckiem pamiętam :))
    Belki były u Babci , a piec takowy sama posiadałam !
    Myślę ,że nasze dzieci też będą wspominać mówiąc za naszych czasów...

    OdpowiedzUsuń
  8. Wychowałam się w skromnych warunkach na wsi, wszystko pamiętam i kocham...

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię skanseny. Dawno w żadnym nie byłam a szkoda. Mam takie piękne wspomnienia z wakacji u Pradziadków:)
    Ps. Piękne zawieszki.
    Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Marysiu! Bardzo Lubię dawną wieś,W której było wszystko wyszywane i krochmalone. do niedawna sama takie rzeczy w domu miałam ,Dzisiaj już nie bo zdrowie nie dopisuje, zakładka i zawieszka są Urocze - Pozdrawiam Serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  11. No to jest nas więcej!. Bardzo lubie skanseny, muzea etnograficzne i wszelkiej maści starocie.Mieszkam niedaleko Maurzyc, skansenu wsi łowickiej. Gości, którzy wpadaja na dłużej , obowiazkowe tam ciągnę.
    Post wzruszający i zdjęcia piękne.

    OdpowiedzUsuń
  12. Marysiu od dawna marze o cofnięciu sie kawałek w przeszłość zeby zobaczyć jak kiedys żyli moi pradziadkowie...ja co prawda z trzy pokoleniowej rodziny sie wywodzę i aktualnie tez taka tworze z rodzicami i naszymi dziecmi ale juz drewnianej chaty nie mieliśmy. Widoki mi znane bo blisko tez mamy skansen a i sami w wiosce taki mini stworzyliśmy i mam do tego wielki sentyment!!! Dzieki za wspominki😘

    OdpowiedzUsuń
  13. Świat pędzi do przodu, życie się zmienia, czasem na lepsze, czasem na gorsze, ot po prostu przemijanie i rozwój jednocześnie powodują, że całkiem niedawne czasy wydają się tak "egzotyczne" a jednocześnie ciekawe. A ławki z dziurą na kałamarz były jeszcze w mojej klasie gdy zaczęłam pracę, były nawet kilka ładnych lat:-) ale to raczej efekt finansowania oświaty w naszym kraju a nie sentymentów. Hafciki jak zwykle cudne. Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
  14. świetna wirtualna wycieczka do skansenu , dziękuje Marysiu za nią
    Zakładka świetna, tym bardziej że męska z czym zawsze problem miałam. Kolejna zawieszka rewelacyjna , piękne są te Anielice .
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam wszystko co zaczyna się ,,za moich czasów". ,,Dziedzictwo i kołysanka" sam tytuł mi wystarczy aby w sieci znaleźć czy jeszcze potrzebuję autora? Uwielbiam tę tematykę i chętnie zajrzę. Służę za to wazmian jeśli nie znasz ,,W salonie i w kuchni" Elżbiety Kownackiej. Pałace, dworki polskie z XIX w - obyczaje, wystrój itd :)
    Zapewne to Ty jesteś wspomnianą ,,Marysią w moich komentarzach ,,która również wybrała się do skansenu" :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to tak muszę parę razy poczytać i pooglądać... piękne zawieszki i ciekawa zakładka... zadumałam się na tym co napisałaś... ten postęp w którym jestem nie do końca mi pasuje, ogólnie jest ok, ale człowiek mógłby mieć więcej rozsądku a tak ten postęp tylko czas nam zabiera i zatracamy się w tych zbędnych gadżetach...Myślę sobie, że dawniej ludziska mięli więcej czasu na wypoczynek bo nie było tych zjadaczy czasu i mniej postępu... i był czas na wszystko i na pracę i na wypoczynek, dziś człek ma tylko pracować i pracować a potem siedzieć na kompie... pranie... moje pranie się skończyło :)

      Usuń
  16. Cieszę się , że obecnie jest trend powrotu do korzeni. Uwielbiam styl rustykalny i sielskie klimaty. Dziękuję Marysiu za witualne zwiedzenie skansenu. Twoja anieliczka jest wyjątkowa. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  17. Kiedyś było inaczej, ale czy dobrze? Nie wiadomo... Na piękną wycieczkę nas zabrałaś ;)
    Zakładka idealna! :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Piękne miejsce, ale w tamtych czasach bycie kobietą było nie lada wyzwaniem.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 StopChwilka , Blogger