wtorek, 26 lutego 2019

Gość w dom ...

Gość w dom ...
... Bóg w dom, 
staropolska maksyma, która coraz częściej moje wątpliwości budzi, i to nie dlatego, że gości przyjmować nie lubię lub nie chcę, ale dlatego, że  gdzieś w codziennym zabieganiu, zagubiły się spontaniczne spotkania, z potrzeby "pogadania" wynikające.
Do rzadkości należą niezapowiedziane wizyty przyjaciół, znajomych, czy krewnych, lub zwykłe sąsiedzkie ploteczki przy małej czarnej.
Wszystko wcześniej uzgodnione być musi, aby niezręcznych sytuacji uniknąć i gospodarzy w zakłopotanie nie wprawić. To podobno do dobrego tonu należy i o dobrym wychowaniu świadczy.
A mnie jednak trochę żal jest tego  dawnego "spontanu", który czasem od pracy nas oderwał lub popołudniową drzemkę zakłócił, ale przecież 
"Gość w dom, Bóg w dom",
a przed takim dobrem drzwi zamykać się nie godzi.
I nawet gdyby , ów gość, do gatunku tych, co pajęczynę na lampie dostrzegą i wśród owoców na paterze z lekka nadgniłą cytrynę wypatrzą należał, to jednak, żartobliwie rzecz ujmując, i w takim zachowaniu palec Boży zauważyć można, i tym samym, przewodnią maksymę potwierdzić.
Bo przecież pajęczyna od rozżarzonych żarówek zająć by się mogła, a nadgniła cytryna wśród pozostałych owoców większe szkody wyrządzić.
Tacy goście, na szczęście, do rzadkości należą, bo większość z życzliwym słowem, radością lub pomocą przychodzi.
Tak więc cieszmy się z odwiedzin bliskich, przyjaciół i znajomych, nawet wtedy, gdy nie w porę przyjdą, bo to tylko o bliskich relacjach  świadczy i z brakiem kultury nic wspólnego nie ma. 
I choćby cały świat inaczej myślał, ja owej maksymie wierną pozostanę.
Dlatego więc, wszystkim moim wiernym gościom, którzy bez zaproszenia mój blog odwiedzają, dzisiaj serdecznie dziękuję, 
za to, że
wpadacie na chwilkę,
czytacie, 
oglądacie, 
i chwalicie, 
za to, że
jesteście,
motywujecie,
i inspirujecie,
za to, że 
dzięki Wam odkryłam i doskonalę swoje pasje
i za to, że mogę do Waszego grona należeć.
Jako, że mój poprzedni wpis dokładnie w drugą rocznicę mojego blogowania opublikowany został,  dwóm, losowo wybranym gościom, którzy bez specjalnych zaproszeń na urodzinową imprezę przybyli, w sposób szczególny chcę podziękować.


Specjalnie, na tę okoliczność, dwa haftowane ptaszorki przygotowałam i to właśnie one do Agatki i mojej imienniczki, Marysi, z serdecznym podziękowaniem polecą.
Mam nadzieję, że ta forma "gościńca" dziewczynom do gustu przypadnie i ptaszorki w swoich progach z przyjemnością ugoszczą.
Aby jednak faux pas nie popełnić i o znajomości współczesnych zasad zaświadczyć, o ich wizycie grzecznie informuję  i o Wasze adresy pięknie proszę.













Mnie również radość ogromna kilka dni temu spotkała, gdy skrzydlata piękność u progu mojego domu stanęła, pozdrowienia od Basi przynosząc i o gościnę prosząc.
I jak tu prawdziwości staropolskiej maksymie nie przyznać?



Pozwólcie, że jeszcze "zegarowe" postępy pokażę, bo termin wizyty u Ani niedługo upływa, a jej żabka niecierpliwie gości wypatruje.

















Moją dzisiejszą wizytę u Was zakończyć już pora i do codziennych obowiązków wrócić.
Dziękuję za gościnę i obiecuję, że znów bez zaproszenia do Was wpadnę.

Marysia

piątek, 22 lutego 2019

Zdarzenia wcale nieoczywiste

Zdarzenia wcale nieoczywiste

Na przedwiośniu  życie jakby od nowa się zaczyna, aby swój kolejny roczny krąg zatoczyć.
Słońce coraz wyżej , krokusy, śnieżyczki i hiacynty ku jego coraz cieplejszym promykom nieśmiało główki wystawiają, trawka z lekka zielenić się zaczyna, kotki na wierzbie o Wielkanocy przypominają,
a tu...
dwie wystrojone choinki w kadr się wepchnęły i na dobre słowo czekają.
Trochę jakby nie z tej ziemi były, bo do Bożego Narodzenia jeszcze wiosnę, lato i jesień przemierzyć trzeba, ale one jak te panny roztropne, spokojnie na oblubieńca czekają, aby we właściwym czasie dobrą nowinę ludziom obwieścić.
Tym czasem do Uli polecą, aby wśród sobie podobnych trochę czasu spędzić i zasadom przez gospodynię ustalonym sprostać.










Lecz nie tylko choinki oblubieńca wyglądają, bo jakiś czas temu, między pisanki, zajączki i wiosny zwiastuny, dwa aniołki, w zimowe szaty odziane na tamborek wskoczyły, i teraz w roli zawieszek do Xgalaktyki się wybierają.














Choinka 2019

Przyznam, że to trochę nieoczywiste do zimowych klimatów na przedwiośniu wracać, podczas gdy wszystko dookoła do życia się budzi, ale jak stare przysłowia głoszą, "W marcu jak w garncu" a
i "Kwiecień plecień...", więc wszystko zdarzyć się może.
Ciekawe jak maj, czerwiec, lipiec i kolejne miesiące wytłumaczę ?
Ale dziś tym przejmować się nie będę, przyjdzie czas będzie rada.
Ale to nie koniec wyzwań,
jeszcze pewien mały aniołek chciałby Wam swoje istnienie obwieścić, aby  potem, jako kolejna Celinka, do chorych dzieci w odwiedziny się wybrać i trochę radości im sprawić.
Mam nadzieję, że dobrze jako przytulanka się sprawdzi i smuteczki , choć na chwilkę odgoni.





Celinki
Ot, i to już koniec moich dzisiejszych dywagacji na temat zdarzeń wcale nieoczywistych.

Miłego tygodnia, pełnego zdarzeń  całkowicie oczywistych Wam życzę

Marysia





Copyright © 2016 StopChwilka , Blogger