sobota, 12 stycznia 2019

Nigdy nie mów nigdy

Nigdy nie mów nigdy
Na poparcie postawionej w tytule tezy, będącej zresztą dość popularnym powiedzeniem, stosowanym szczególnie wtedy, gdy męczy nas "kac", nie koniecznie poalkoholowy, i przyrzekamy solennie, że nigdy więcej... , dzisiejsze moje rozmyślania, i nie tylko,  przedstawić  Wam chciałam.
Z tym "nigdy", jak się jednak okazuje,  różnie  bywa i zapewne każdy kiedyś tego doświadczył, że w sytuacyjnym afekcie wypowiedziane "nigdy" w zapomnienie poszło i termin ważności strarciło.
Tak było i ze mną, kiedy prawie dwa lata temu przygodę z blogowaniem rozpoczynałam, z góry zakładając, że kartek robić nie będę.Temat ten jakoś, mówiąc kolokwialnie, mi nie "leżał" i zbytniego zapału nie budził. Podziwiałam, owszem, Wasze dzieła, ale ja bazy nie czułam i chęci do kartkowania nie wykazywałam.
Jednak stało się inaczej, a to za sprawą licznych kartkowych zabaw, do których z rozpędu swój access zgłosiłam i... wpadłam jak przysłowiowa śliwka w kompot.Co więcej, bardzo mi się to kartkowanie spodobało i przyznaję, że chętnie tej nowej pasji się oddaję, chociaż w większości moich "dzieł" hafciarską pasję zawieram.
W tym roku do kilku wyzwań się zgłosiłam i działam, głowę sobie łamiąc i pomysłów szukam.
Dzisiaj pobawiłam się formą i kartkę w kształcie gwiazdki dla Uli zrobiłam, mały haftowany wzorek w jej środku umieszczając, i na dowód tego, ze matematyka w życiu przydać się może, własnościami trójkąta równobocznego się podparłam.
A oto efekty moich starań.







Jako, że nie tylko ścisłowcem jestem, bo polszczyzna również do moich ulubionych dziedzin wiedzy należy, razem z Renią , słowem się pobawiłam i skojarzenia z mrozem związane na trzech kartkach zamieściłam. Są więc i haftowane śnieżynki, i szklane paciorki w mroźnych kolorach, jest również trochę gazy, która za śnieg "robi" i oczywiście kokardki, które uroku zimowym karteczkom dodać miały. 
Na ile mi się mój zamysł zrealizować udało, oceńcie i krytycznym słowem się podzielcie, jeśli macie ochotę.










I jeszcze w komplecie, aby Reni kłopotu nie sprawiać.


Na koniec banerki , które do  do organizatorek prowadzą i podziwiać prace innych dziewczyn pozwolą.



I jak same widzicie, "nigdy nie mów nigdy" prawdą jest i chyba dobrze czasami, że wypowiedziane "nigdy", szybko na wartości traci i w niepamięć odchodzi, chociaż w sytuacjach "kacowych" twardo przy swoim obstawać powinno.

Miało być krótko i na temat, ale wyszło jak zwykle.
Człowiek jednak NIGDY nie wie, co mu do głowy przyjdzie.

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i dobrego tygodnia życzę 
Marysia

poniedziałek, 7 stycznia 2019

Powrót do codzienności

Powrót do codzienności
Jeszcze tli się w Nas świąteczna radość, choć świecidełka nieco przybladły, a choinki igliwiem sypią.
Dźwięki kolęd  tanecznym rytmom miejsca ustępują.
 Bale, domówki i karnawałowe spotkania wesołym życiem tętnią,
a my pomału do naszych codziennych radostek wracamy, pracy i pasjom się oddając.
Przyznam, że przez ten czas, pełen rodzinnych i towarzyskich wydarzeń, od bloga nieco oddalić się musiałam, a tym samym wirtualne więzi z Wami poluzować. Jednak wszystko swój koniec ma, więc i świąteczna swawola końca dobiegła, choć karnawałowe hulanki nadal kuszą i zapewne swój cel osiągną, bo bawić się lubię,
 ale wrodzona, lub nabyta, sama nie wiem jak to jest, obowiązkowość, do pracy mnie zagoniła i dzisiaj z karteczkami według styczniowych wytycznych na zabawę do Ani się wstawiam.
Kolor zielony, w odcieniach wszelakich wybrałam, zające i kurki, fauny reprezentantów, o wsparcie prosząc.Trochę z klejeniem się mozoliłam, ale w końcu zamierzony cel osiągnęłam, radości tworzenia doświadczyłam i oto są.














Jeszcze tylko banerek i gotowe.


Już wprawdzie nad wyborem kolejnego koloru rozmyślam, aby w lutym pięknie florę przedstawić, ale jeszcze inne wyzwania na swoją kolej czekają, więc teraz nimi zająć się muszę.
Bardzo lubię te blogowe zabawy, bo za przysłowiowy bat służą i do pracy gonią, a dzięki ustalonym regułom niezły fitness szarym komórkom fundują. W tym roku wprawdzie mój access nieco ograniczyłam, na rzecz z zabawami nie związanych projektów, ale i tak sporo wyzwań przede mną, a czas goni i zwolnić nie chce.
A teraz z innej beczki zdjęć kilka, bo w końcu na na pomysł wpadłam jak pustą ścianę w korytarzu zagospodarować.Serwety przez Renię w ciuchlandii wyszperane, w przestrzennych ramkach z IKEA zamknęłam i na widok publiczny wystawiłam.
Moim zdaniem, wyglądają pięknie i doskonale, w swoim drugim życiu się czują. 






Jeszcze kilka dekoratorskim pomysłów w głowie mi kiełkuje, ale swoje w kolejce odstać muszą, life is brutal, ot co.

Gdy tak sobie nad robótkami rozmyślam i Waszym pięknym dziełom  przyglądam, to do jednego wniosku dochodzę, że na punkcie upiększania naszego świata totalnie zakręcone jesteśmy. Chwała temu, co Internet wymyślił i wirtualną sieć rozwinął, dzięki której spotkać się nam było i wspólnie piękno tworzyć.

Kończę na dzisiaj, bo jeszcze do Was wybrać się zamierzam, no i trochę czasu z tamborkiem spędzić, aby radośi  tworzenia doświadczyć.

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i miłego tygodnia, pełnego twórczego zapału życzę

Marysia

sobota, 29 grudnia 2018

Do siego roku

Do siego roku
Zanim jednak, staropolskim obyczajem, Do siego roku  życzyć światu będę, stare sprawy pozamykać muszę, za dobro podziękować i za zło przeprosić.
Dziękuję więc
za liczne dowody sympatii, które w postaci pięknych świątecznych kartek do mnie dotarły serdeczne życzenia ze sobą przynosząc, i jeśli choć cząstka z nich się spełni, to nadchodzący rok w dobro i szczęście obfitować będzie.
Dziękuję
Ani, Justynce i Krysi


Basi, Ulce i Ani


Beatce, Reni i Eli


Agatce, Oli, Dorotce i Ani ,


 i Magdzie, której kartka na zbiorowe pozowanie się nie załapała, ale serce, tak samo jak pozostałe, raduje.



Dziękuję Wam wszystkim, które tak często do mnie zaglądacie, słów serdecznych nie skąpicie i swoje myśli w komentarzach zostawiacie.
Dziękuję za gościnę na waszych blogach, która Wasze talenty podziwiać pozwala, przemyśleniami się dzielić i inspiracje czerpać.
Dziękuję Reni, Justynce, Dorotce, Eli, Ani , Dusi i Olce za poza wirtualne spotkania, które twórczo i towarzysko rozwijać się pozwalają i w miłej atmosferze czas spędzać.
Dziękuję Ani, Ulce, Magos, xgalaktyce, Hanulce i Kasi, Reni, zespołowi Szuflady, za zorganizowanie blogowych zabaw, w których udział wziąć mogłam, a co wielką przyjemność mi sprawiło.
Przepraszam za wszelkie niedociągnięcia, niezamierzone faux - pas i blogowe wpadki, które  Was dotknęły lub przykrość sprawiły i na przyszłość poprawę obiecuję.
Przepraszam Anię z minionej epoki i Magdę ze świata rękodzieła, że moje życzenia, przez zwykłe przeoczenie, do nich nie dotarły i ten błąd, w najbliższym czasie obiecuję naprawić.
Pora na zakończenie spraw starych, aby nowymi z czystym sumieniem się zająć.
Tak więc do Ani z moimi kartkami pędzę, by na czas zdążyć i ze zobowiązań się wywiązać.
Ania tym razem wolny wybór nam dała, więc "poszalałam" troszeczkę i w bingo uderzyłam.
A oto skutki tej dowolności.
Najpierw quillingowa karteczka, według wytycznych ze stycznia, są więc zielony, napis, kwiat/roślina i nitka/sznurek.





Jeszcze dwie kartki z lutego, pierwsza o kolejnych świętach przypomina, bo zajączek na niej wśród trawy przysiadł, i perełkowym oczkiem Wielkanocy wygląda,



druga w różowej tonacji utrzymana, ażurowo- perełkowym serduszkiem uczucia wyznaje.




I jeszcze zbiorówka, aby Ani pracę ułatwić i... ostatnie zadanie wykonane.


 I to chyba już wszystko, co niezbędne, aby stary rok zamknąć i z nową nadzieją w nowy wkroczyć.

Do siego roku
wszystkim życzę i do sylwestrowych przygotowań zmykam.

Marysia

niedziela, 23 grudnia 2018

Trochę mi żal...

Trochę mi żal...
że mija już czas przedświątecznej krzątaniny, kiedy z pozoru tylko, prozaiczne działania,  przeplatały się ze wspomnieniami o domu rodzinnym i dawnych wigiliach, serdecznymi myślami o bliskich, przyjaciołach i znajomych, o dniach minionych i marzeniach w nowy rok wybiegających.
Czas wielkich przygotowań, po brzegi wypełniony serdeczną troską,
aby pięknie Dzieciątko powitać i o błogosławieństwo na kolejny rok poprosić.
Za nami już świąteczne zakupy,
 w spiżarniach mieszają się zapachy pyszności wszelakich,
godziny z szydełkami, czółenkami i tamborkami w same cudeńka się zamieniły i pięknie nasze domy zdobią,
pod choinką piętrzą się prezenty
i wigilijny stół do uroczystej wieczerzy się sposobi.
Jeszcze tylko ostatnie spojrzenie na wszystko, i przez nasze okna pierwszej gwiazdki wyglądać będziemy. 
Znów popłyną wspomnienia, łza wzruszenia w oku się zakręci, a biały opłatek lekko w dłoniach zadrży, gdy serdeczne słowa cichutko szeptać będziemy.
Pięknych Świąt Wam życzę, pełnych wspomnień, wzruszeń i radości. 
a Dzieciątko, które wkrótce światu się objawi, hojnie niech Was szczęściem darzy.


Marysia

czwartek, 20 grudnia 2018

Zdążyć przed pierwszą gwiazdką

Zdążyć przed pierwszą gwiazdką
Dom wysprzątany i od progu, świątecznymi ozdobami gości wita.






W salonie pięknie pachnie choinka, w biel i światełka odziana. Tu i ówdzie świąteczne ozdoby
szyku domowi nadają,




 a w kuchni smakowite zapachy tradycyjnych potraw, wspomnienia o dawnych Świętach przywodzą.
Widzę pięknie nakryty stół, Mamę krzątającą się w kuchni ,Tatę smażącego ryby  i nas z nosami przy okiennej szybie pierwszej gwiazdki wypatrujących.
Dzisiaj Mamy już nie ma, Tata, staruszek, ryb już nie smaży, a każde z nas przez inne okna pierwszej gwiazdki wypatruje.
Jednak zanim zabłyśnie jeszcze trochę pokrzątać się trzeba, stare sprawy załatwić i za dobro podziękować.
Tak więc, na tą okoliczność jeszcze trzy czekoladowniki powstały, które wraz ze słodką zawartością miłym osobom darowane będą.





 Dla Ani, mozolnie pajęczynę haftowałam, aby zegarowe postępy zaprezentować.



Ponadto
zgodnie z wcześniejszymi postanowieniami, 
moim Panom zadania przydzieliłam i dzięki temu dom pięknie przez mojego M oświetlony został, firanki starannie upięte okna zdobią, a wokół domu ład i porządek o gospodarzu dobrze świadczą. Szymon w roli zaopatrzeniowca i prezentów "wymyślacza" doskonale się sprawdził, a i swój kawałek podłogi z lekka ogarnąć mu się udało.
Teraz duma ich rozpiera i całemu światu, swoje zaangażowanie, chętnie głoszą.
Na Betlejem Poznańskie pojechałam i tam magii Świąt się poddałam i grzanym winem uraczyłam.
W sprzątaniu przyjemności poszukałam, by przez czyste okna pierwszą gwiazdkę lepiej widać było.
Kartki i prezenty do przyjaciół i znajomych rozesłałam i wiem, że już dotarły.
Wszystkie działania w spokoju przebiegają, a świąteczne kolędy o Sprawcy tego cudownego zamieszania przypominają.
Jeszcze cieszę się chwilą, przedświąteczną atmosferę całą sobą chłonę i radosne chwile łapię
jednak już pierwszej gwiazdki nieśmiało wyglądam.
Czyż nie jest to czas pięknych i magicznych doznań?
I dlatego, tych, co Święta w pensjonatach i hotelach spędzać wolą, aby przed trudem przygotowań uciec i wygodą się napawać, po prostu nie rozumiem.
I takim spostrzeżeniem moje dzisiejsze z Wami spotkanie kończę i zanim pierwsza gwiazdka zabłyśnie na chwilkę wpaść jeszcze obiecuję.

Marysia

Ps. Jeszcze tylko dwie fotki, bo urokowi dzisiejszego śniegu oprzeć się nie mogłam i świat za kamiennym murkiem uwiecznić musiałam.







Copyright © 2016 StopChwilka , Blogger