Świąt Bożego Narodzenia, a nie imprezy zimowej.
Tradycyjnie ciasteczka piekę,
dekoracje obmyślam,
kurz z kątków wymiatam,
firanki i serwetki krochmalę,
w sprawie prezentów po sklepach ganiam
i tak w ogóle przedświątecznej gorączce z radością się poddaję.
Lubię ten czas, gdy czasem nie wiadomo, co do rąk najpierw włożyć,
ale świadomość, że pierwsza gwiazdka wkrótce zaświeci i dobra nowina w naszych progach zagości,
wszelkie trudy i zmęczenie z nawiązką wynagradza.
Aby te wszystkie działania od zapomnienia ocalić
i ślad po prawdziwie polskich Świętach potomnym zostawić,
swój pierwszy grudniownik, za radą Wiolki,
wykonać zamierzam.
Bazę albumową, papiery ozdobne i skrapki wszelakie z czeluści szafy wyjęłam
i za prace artystyczne ochoczo się zabrałam.
Nad zawartością i ostatecznym kształtem ciągle jeszcze rozmyślam,
ale co nie co dziś zaprezentować już mogę.
Mam nadzieję, że puste kartki wspomnieniami wkrótce się wypełnią i wiarygodny dokument ,
ku pamięci, stanowić będą.
A w międzyczasie, radosne oczekiwanie czterema świecami odmierzać będę,
i przy ich blasku Dobrej Nowiny wyglądać.
A na dowód, że wszystko zgodnie z planem się toczy,
na amoniaczki, według przepisu mojej Mamy upieczone, pięknie zapraszam.
I tym słodkim akcentem dzisiejsze spotkanie z Wami kończę,
serdecznie pozdrawiam
i
na kolejne zapraszam.
Marysia