warto, a nawet trzeba
poza utarte schematy wybiegać,
nowych dróg szukać,
nieznanego próbować,
i...
cieszyć się,
że
dało się radę,
pokonało opory,
doświadczyło nowego.
Zachwycić się
innością,
nieznanym,
nowym.
Nie wpadać w rozpacz, gdy
się nie uda,
nie spodoba,
rozczaruje.
Znów
szukać,
próbować,
doświadczać.
I tak dzień za dniem swoje życie przemierzać,
czasem oczy ze zdziwienia przetrzeć
lub
z podziwu szeroko otworzyć,
i na małą stopchwilkę czas znaleźć,
aby swoim przeżyciom
raz jeszcze się przyjrzeć,
i
słowa dziękuję lub przepraszam
cichutko wyszeptać.
Rozpoczynając moje dzisiejsze pisanie, o sprawach bardziej prozaicznych myślałam,
ale moje myśli, niepostrzeżenie, z utartego szlaku zeszły i nieco wyżej się wzniosły.
Teraz jednak,
do codziennych spraw wracam
i moje nowe doświadczenia, w zakresie kartkowania, pokazać Wam zamierzam.
Za sprawą u Ulki zabawy, poza utarte schematy wyjść musiałam i z nowym się zmierzyć.
Na początku, bez bicia się przyznam, ochoty zbyt wielkiej na ten rodzaj składaczka nie miałam, bo zbyt skomplikowany mi się zdawał i w minimalizm wpasować się nie chciał,
ale zachęcona Ulki przykładem,
po nowe sięgnęłam
i oto są.
Dwa składaczki, i chociaż nie tak piękne, jak te, które za inspirację służyły,
ale są
moje własne, autorskie
i chyba nie najgorsze, chociaż do ideału wiele im brakuje.
Jako, że lipiec swego końca dobiegł, to jeszcze o flamingowym SALu słów kilka, który nasza Anulka, pod patronatem Coricamo, zorganizować postanowiła.
Ledwo wprawdzie zdążyłam, ale pierwsze xxx już są i za kolejne niebawem się zabiorę,
bo końcowego efektu ciekawa jestem,
a i przeznaczenie tego haftu już obmyśliłam.
Jeszcze tylko banerki do obu wyzwań zamieszczę
i znów utartym szlakiem pójdę,
i nie powiem, że z zapałem
prasowaniu, gotowaniu i porządkom się oddam.
No i to wszystko na dzisiaj,
poszybowałam trochę,
nowego, jak widać, popróbowałąm
i ...
do prozy dnia wracam.
Pozdrawiam serdecznie
Marysia