niedziela, 11 czerwca 2017

Miłość do "pećki"

Miłość do poduszek tkwi we mnie od zawsze. Pełno ich było w moim łóżeczku, na kanapie i w kąciku zabaw. Były wszechobecne. Moja zdolna i kreatywna mama szyła je ze skrawków materiałów więc cieszyły oczy kolorami i wymyślnymi wzorami. Moje poduszkowe uzależnienie osiągnęło apogeum, gdy w czasie podróży na południe Polski, gdzieś w okolicach Katowic, uświadomiłam sobie brak mojej ulubionej "pećki". Nie pomogły tłumaczenia, obiecanki kupienia nowej i inne rodzicielskie zabiegi.Moja  pećka pozostała w domu ( okolice Piły) i to był ogromny dramat dla  pięcioletniej dziewczynki, jaką wtedy byłam. Tragedia tak wielka, że nie pozwalała mi żyć.W obliczu mojego uporu i żalu, którego nie dało się niczym utulić, mój kochany tatuś, wsiadł w pociąg powrotny i następnego dnia wrócił z pećką. Moja radość była przeogromna, chociaż nie jestem pewna, czy zrekompensowała trud podróży mojego rodziciela. Ale byłam wredna i uparta, prawda?! Dziękuję Ci Tato za wyrozumiałość. Dziś moje zachowania złagodniały i rozmył się gdzieś roszczeniowy stosunek do życia, ale zamiłowanie do poduszek pozostało. Nie sprawdzałam etymologii słowa poduszka, ale wczoraj, gdy przemyśliwałam tekst tego posta skojarzyło mi się ono z czymś "pod uszka", chociaż mój mąż patrząc na nieco zmaltretowane kanapowe coach potatoes, stwierdził, że ich nazwa wzięła się zapewne od "poduszenia". Nie wiem jak jest naprawdę, ale dla mnie, to po prostu pećki, i już! Ale dość już tych poduchowych wspomnień, czas na działanie.Piękne słoneczne dni zachęcają do spędzania czasu na świeżym powietrzu. W otoczeniu kwiatów i zieleni , w towarzystwie licznego ptactwa kawa inaczej smakuje, książka wydaje się jeszcze bardziej interesująca a robótkowanie nabiera tempa.Rodzą się nowe pomysły i ochota na ich realizację. Zainspirowana wspomnieniami i nieco twardym ogrodowym krzesełkiem postanowiłam ten krzesełkowy dyskomfort okiełznać.Pomyślałam o poduszkach. Przeszukałam moją przydasiową szafę, w której jak się okazało, zalegały niezliczone zasoby  resztek materiałów, koronek i guzików. Prawdziwe skarby, gromadzone przez lata. Typowe zbieractwo, podobno uznano je za jednostkę chorobową! Potem kilka dni spędzonych na poszukiwaniu inspiracji i w końcu przemyślenia nabrały realnych kształtów. Aby przetworzyć je na konkrety zalogowałam się przy maszynie do szycia (wykorzystałam te deszczowe) i oto efekty mojego działania.Przedstawiam Wam moje pećki, w towarzystwie nowych mieszkańców przestrzeni za kamiennym murkiem.
















Zwyczajem domu za kamiennym murkiem jest cotygodniowe zaproszenie na kawę i ciasto. Tym razem rolada biszkoptowa z truskawkami i kremem jogurtowym. Lekka, pyszna i w porównaniu z innymi słodkościami niskokaloryczna.Wprawdzie paskuda nie dała się ładnie zawinąć, ale smak pozostał niezmieniony, jednym słowem "Niebo w gębie". Polecam.



Przepis na krem jogurtowy, bo biszkopt każdy wie jak zrobić. Trzeba go tylko zrolować po upieczeniu i gotowe.

Składniki:

1l gęstego jogurtu naturalnego ( ja użyłam greckiego)
1/2 szklanki cukru pudru
1/2 szklanki kremówki
2 łyżki żelatyny + 3 łyżki wrzątku ( ja zastosowałam galaretkę truskawkową rozpuszczoną w 1/2 szklance wody)
owoce sezonowe

Wykonanie:

Jogurt wylać na gęsto sito, poczekać aż odcieknie serwatka (około 2 godzin).Galaretkę rozpuścić w 1/2 szklanki gorącej wody i pozostawić do wystudzenia. Kremówkę ubić z cukrem, dodać jogurt i tężejącą galaretkę, starannie wymieszać. Pozostawić aż krem zacznie tężeć. Rozsmarować na cieście, posypać obficie owocami ( truskawki kroiłam na mniejsze kawałki), zwinąć roladę, schłodzić. Posypać cukrem pudrem i ... zjeść, najlepiej w dobrym towarzystwie. Smacznego!

Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego tygodnia.

Marysia



32 komentarze:

  1. Pasują do błękitu nieba, najbardziej podobają mi się te motylkowe, ale to już wiesz:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Poduszki przepiękne; widać wspaniale Twoją pasję motylkową!!!
    Krzesła komponują się z nimi bajecznie!!!
    Moja kanapa chętnie zaadoptuje jedną lub dwie!
    :) :) :)

    Kiedy planujesz kolejne ciasto z truskawkami?
    Czy odwiedziny wskazane?
    ...myślę, że wykorzystam Twój przepis w przyszły weekend, bo córcia uwielbia truskawki

    Smacznego i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciasto może być na życzenie. Poświęcę się i nie pójdę na spacer. Zamówienie na poduszki przyjęte.

      Usuń
  3. Poduszki fajne - motyle lubię chyba wszędzie;))
    A historia o poduszce świadczy o tym jak kochani Rodzice potrafią się poświęcić dla dzieci:)))

    PS. Rolada pychota - na sam widok cieknie ślinka;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ta historyjka dowodzi również jak niedobre mogą być rozkapryszone dzieci.Ciasto rzeczywiście pyszne. Warto spróbować.

      Usuń
  4. Marysiu! Poduszki Śliczne, A sesja zdjęciowa w tym pięknym plenerze przeurocza,Masz bardzo ładne kwiatki w Swoim otoczeniu, Podusie widzę nawet kolorem są dopasowane do Filiżanek, pięknie , Współczuję Twojemu tacie ,taki kawał drogi musiał się wrócić, Ale chyba musiałaś być jego ulubioną Córusią że takiego czynu dokonał :-) Pozdrawiam Cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję Krysiu za odwiedziny i miłe słowa. Masz rację, zawsze byłam ulubioną Córusią, bo pierworodną.

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne poduszki i piękne zdjęcia:)
    te motylki mnie urzekły, z reguły krztałty dokładnie sie obrabia gęstym zygzakiem a Ty zrobiłaś coś lekkiego i delikatnego
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znalazłam ten sposób w necie i też bardzo mi się spodobał. Myślę, że z czasem lekko się wystrzępią chociaż są na flizelinie, ale to im doda uroku. Krzywe ściegi też są zamierzone.Pozdrawiam

      Usuń
  7. Wzruszająca historia. Tata to prawdziwy bohater domu:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zważywszy na to, że wówczas podróżowało się głównie pociągami(samochody były na talony i w zasadzie tylko dla możnych tamtego okresu), to tym bardziej super hero trzeba by Go ogłosić.

    OdpowiedzUsuń
  9. fajne te Twoje piećki ;) zwłaszcza te z motylami ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ooo, bo zaraz padnę - jak można mówić pećki na takie dzieła sztuki! No, Marysiu, ogarnij się! ;)))) Przecież to podusie przez duże P. ;)
    Żartuję sobie, bo śmieszna ta nazwa (nie słyszałam nigdy), ale poduszki zrobiłaś fantastyczne! Te z motylami to mistrzostwo świata. Zdolniacha z Ciebie niesamowita!
    Uściski słoneczne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię Twoje dowcipne komentarze i ten też mi się bardzo podoba.Dzięki za miłe i pochlebne słowa. Etymologia słowa "pećki" jest bardzo prosta, to pomysł pewnej małej dziewczynki, czyli Marysi, dzisiaj już bardzo dojrzałej, ale pećka w moim słowniku pozostała i to bez niej spać nie mogę.

      Usuń
    2. Takie dziecięce neologizmy często wchodzą do słownika domowego na stałe. U nas też funkcjonują, np. krem na swędzonkę, czyli maść na ugryzienia komarów.:-)

      Usuń
    3. I to też okruchy wspomnień, które trzeba ocalić od zapomnienia.

      Usuń
  11. Wspaniałe podusie!!!Przepiękne zdjęcia!!! Serdecznie pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wizytę i pochwały i pozdrowienia. Cieszę się, że zagościłaś u mnie. Życzę miłego pobytu.

      Usuń
  12. Pięknie dziękuję i jestem dumna, że udało mi zrobić coś, co się również innym podoba.

    OdpowiedzUsuń
  13. Urocze poduszeczki!
    Kawka z przepyszną roladą w tak przystrojonym kąciku to musi być wielka przyjemność :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. I tak właśnie jest. Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudne poduszki :) Nazewnictwo pećki słyszę pierwszy raz ....
    Moja starsza córka też nie ruszała się bez poduszki nigdzie , brak poduszki groził katastrofą !!Nawet jedna miałam na stałe zapakowaną w samochodzie , więc rozumiem t=Twego rodzica .

    OdpowiedzUsuń
  16. Witam Twoją córkę w pećkoklubie. Ona najlepiej wie jak dotkliwy jest brak ulubionej podusi.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Pięknie ozdobiłaś krzesełka :) Twoje poduszki tworzą niepowtarzalny klimat. Wszystkie zebrane elementy tworzą idealną całość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, cieszę się, że to zauważyłaś i Ci się podoba.

      Usuń
  18. Poduszki uszyłaś urocze, za mną tez ostatnio chodzi niebieski i błękit i poduszki wokół wszędzie:))mój M. tylko wzrusza ramionami:) Twoje okno ze skrzynka mnie zachwyciło...mam w planie cos podobnego tylko kiedy będzie czas??? Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobraź sobie, że to okienko ma ponad 100 lat. Wisi tam, aby odwrócić uwagę od niezbyt urokliwego muru.A czas trzeba gonić, na pewno się uda.

      Usuń
  19. Śliczne poduszeczki i wspaniałe zdjęcia ogrodu:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Prześliczne poduszki , bardzo pomysłowe i idealnie pasują do krzesełek. Dziękuję za przepis i pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ojjj przysiadłabym przy takim stoliku i na takich ślicznych poduszkach :)

    OdpowiedzUsuń
  22. cudnie tam u Ciebie :)
    też kocham poduchy wszędzie pełno...ale mi w pamięci wciąż te motylki z rechalie:)cudne

    OdpowiedzUsuń